"BINGO !!!
Po 5 latach moje starania o odnalezienie jakiegoś krewniaka por. Władysława Paczosy autora listów pisanych z Oflagu II C w Woldenbergu do Haliny (Halszki) Maryańskiej w Poznaniu (siostra mojej matki) zostały uwieńczone powodzeniem.
Chwała Forum WTG, gdyż to dzięki umieszczeniu tego tematu na forum świętuję dzisiejszy sukces.
I od razu KUMULACJA !!!
Odnaleziony krewniak wnuk Karola Paczosy - Miłosław (Miłosz) Wielgosz z Wrocławia - mimo młodego wieku ( 37 lat) okazał się zagorzałym genealogiem.
Już w pierwszym kontakcie telefonicznym Miłosz wyraził chęć natychmiastowego przyjazdu do Koszalina, by obejrzeć listy pisane przez brata jego dziadka. Dopytywał się o możliwość sporządzenia dla niego laserowych kserokopii tych listów. Szczególnie ujęło mnie to, iż podobnie jak ja i on ma pewne galicyjskie korzenie. Podczas pierwszej rozmowy telefonicznej dowiedziałem się od Miłosza, że jego Mama urodziła się we Lwowie na ul. Sakramentek 22. Jakież było moje zaskoczenie tym zbiegiem okoliczności, gdyż ja już dwukrotnie zamieszkiwałem na tej ulicy pod nr 3 u znajomych.
Kolebką większości Paczosów jest Krosno, zaś pradziad Miłosza - Antoni Paczosa wyjechał z Krosna w czasach gorączki wydobycia ropy naftowej i był kierownikiem szybów naftowych w Borysławiu.
Pradziad Antoni był dwukrotnie żonaty – dochował się z tych małżeństw aż 7 synów. Synowie ci mimo, iż angażowali się w działalność wojskową w tym burzliwym okresie wszyscy przeżyli.
1/ Stanisław (1895 – 1949) oficer zawodowy, walczył w wojnie bolszewickiej, brał udział w kampanii wrześniowej w stopniu majora, po klęsce przedostał się do Francji, potem brał udział w walkach pod Narwikiem jako zastępca dowódcy IV batalionu Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Po klęsce Francji został ewakuowany na wyspy brytyjskie. W Szkocji wszedł w skład polskiej załogi brytyjskiego pociągu pancernego A pilnującego wybrzeża Anglii przed możliwą inwazją wojsk nienieckich. Po rozformowaniu tej jednostki Stanisław, zajmował się nauką języka angielskiego innych żołnierzy polskich w Anglii i Szkocji. Po 1947 r. powrócił do Polski.
2/Tadeusz (1897-1968) nafciarz w Borysławiu, brał udział w wojnie bolszewickiej, podczas której był ranny. Po II WŚ pracownik gazownictwa w Krośnie.
3/ Karol (1899 – 1965) - (dziadek Miłosza) inż. nafciarz w Borysławiu, w wieku 15 lat związał się z Legionami, był ranny pod Rarańczą, walczył w wojnie bolszewickiej, w okresie okupacji dwukrotnie aresztowany – raz przez Sowietów, drugi raz przez Niemców, po wojnie pracownik branży górniczo-hutniczej na Dolnym Śląsku.
4/ Czesław (1901 – 1975) urzędnik kolejowy, brał udział w wojnie bolszewickiej, mieszkał w Wilnie. Po wojnie pracownik PKP w Legnicy.
5/ Marian (1903 – 1985) profesor gimnazjalny w Białymstoku, później w Krakowie, ppor. rezerwy,
w kampanii wrześniowej brał udział jako żołnierz jednego z pułków podhalańskich, brał czynny udział w konspiracji AK, po wojnie nauczyciel w Krakowie.
6/ Władysław (1910 – 1978) ppor. rezerwy, kampania wrześniowa, oflag w Brunszwiku, potem w Woldenbergu.
7/ Edward (1914 – 1990) ukończył studia, urzędnik państwowy w Katowicach, jako ppor. rezerwy uczestnik kampanii wrześniowej, jeniec oflagu w Brunszwiku i w innych obozach. Po wojnie dyrektor banku w Krośnie.
Zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami telefonicznymi Miłosz odwiedził mnie w Koszalinie w
dniach 22/23 października. Przyjechał z dużą torbą rodzinnych pamiątek wspaniale edytorsko opracowanych.
Ja oprócz owych listów obozowych przygotowałem na podstawie lektury już przeczytanych różnych wspomnień obozowych obszerną prelekcję na temat warunków życia obozowego. Spenetrowałem też dogłębnie Internet w tym temacie.
Gdy siedliśmy do podwieczorku by wreszcie przenieść się w odległe czasy mrocznej okupacji zaczęliśmy od lektury pierwszych listów Władka pisanych z obozu. Na stole pojawiły się przesłane z obozu w tych listach fotografie Władka oraz ówczesne fotografie Halszki. Zapewne któraś z jej fotografii trafiła do Woldenbergu bo jest o nich mowa w listach.
Duże zainteresowanie wzbudziły nadesłane przez Władka fotografie ze spektakli obozowego teatru. Na zdjęciach wśród aktorów widać m. in. słynnych po wojnie aktorów Sławomira Lindnera, Henryka Rostworowskiego i Kazimierza Rudzkiego.
Z opisów kreacji aktorów grających role kobiece wynika, iż piękne sukienki robione były z bibułek papierosowych i skrawków staniolu.
Tymczasem z wolna ubywało domowej aroniówki, a kiedy się skończyła przeszliśmy na Scotch Whisky. Za nami bulgotał uruchamiany jedynie na specjalne okazje 123-letni oryginalny tulski samowar moich pradziadków uratowany z Radziechowa za Lwowem. Z lekturą kolejnych listów nasz euforyczny nastrój pogłębiał się, tak że gdy przystąpiłem do odczytania wzruszającego tekstu pieśni obozowej „Kriegsgefangenenpost” coś mocno ściskało mnie za gardło.
I ani się nie spostrzegliśmy gdy zaczęło świtać. Po 5-tej rano poszliśmy spać, by po 9-tej znowu powrócić do interesującego nas tematu.
Bez żalu rozstałem się z plikiem 21 listów por. Władka Paczosy pisanych do Halszki przekazując je Miłoszowi. Jestem przekonany, że trafiły w dobre ręce, i nie grozi im, iż nowy ich posiadacz sprzeda je na E-Bay-u. (Takie cymelia wyceniane są tam po ok. 100 zł za sztukę). Czynienie laserowych odbitek okazało się zbędne.
Pod koniec przeczytałem jeszcze Miłoszowi list, w którym Władek czyni pewne plany matrymonialne na okres po wojnie z udziałem Halszki, a następnie zachowany brudnopis jej negatywnej, grzecznej odpowiedzi na tą propozycję – negatywnej, bo tak wypadało. Tak więc o mały włos bylibyśmy z Miłoszem rodziną.
Miłosz opowiedział mi o dalszych losach Władka. Wyjaśniło się wreszcie dlaczego po zakończeniu wojny Władek nie skontaktował się już nigdy z Halszką. Otóż pod koniec wojny obóz jeniecki w Woldenbergu był ewakuowany na Zachód i tam Władek doczekał się wolności. Z treści listów Władka do Halszki wynika, że Władysław wiedział, iż jego młodszy brat Edward też przebywa w oflagu. Prawdopodobnie musieli utrzymywać ze sobą korespondencję. Po oswobodzeniu bracia spotkali się .
Następnie przez 2 lata prowadzili wspólnie piwiarnię w Hamburgu. Żyło im się dobrze i dostatnio. Być może Władysław napisał po wojnie do Halszki, ale znał tylko jej adres okupacyjny na Leistigowstrasse (Długiej), gdzie była wysiedlona, a nie wiedział, że jeszcze podczas oblężenia Cytadeli wróciła na stare mieszkanie przy Marcelińskiej 49.
Ponadto przeszkodą mogło być to, że w Hamburgu przy boku Władka pojawiła się bardzo powabna Litwinka. Małżeństwo tej pary nie trwało długo. Potem Władysław poznał ostateczną damę swojego serca, inna Panią Halinkę. Do Polski obaj bracia powrócili w 1949 r. Władek pojechał do rodzinnego Krosna. Był nauczycielem w Zespole Szkół Rolniczych w Suchodole k/Krosna. Był działaczem Stronnictwa Demokratycznego. Wielką jego pasją było dziennikarstwo uprawiane amatorsko, był dziennikarzem-korespondentem Gazety Krakowskiej i Nowin Rzeszowskich. Zmarł w 1978 r. Jego syn Marek mieszka w Legionowie pod Warszawą.
I jeszcze jedna informacja z listów Władka – banalna, ale jak bardzo poruszająca moją wyobraźnię :
Władek pisze, iż jest piękna, kolejna, czwarta jesień za drutami - w Krośnie w dwóch sadach należących do rodziny Paczosów zapewne jabłonie uginają się pod owocami, a on już zapomniał jak smakują jabłka, których od 4 lat nie jadł.
A o ilu innych rzeczach musiał zapomnieć on i jego towarzysze jenieckiej niedoli ???
Te nasze codzienne uciechy stołu i łoża, te nie skrępowane kontakty rodzinne, spacery, podróże, warunki higieniczne... - o tym wszystkim musieli zapomnieć.