Juliusz Kegel
 
urodzony 24.02.1826, Rosenthal ( Prusy Zachodnie )
święcenia kapłańskie 17.03.1850
zmarły 18.03.1906
pochówek

Parafie:


Elenchusy:
1858, P-1867, 1869, 1870, 1872, P-1888, G-1898, 1906

Dodatkowe informacje:
"Ś. p. ks. Juliusz Kegel urodził się w Kosenthalu, folwarku ojca swego w Prusach Zachodnich, dnia 24 lutego 1826 r. Ukończywszy r. 1842 progimnazyum w Wałczu a 1846 r. gimnazyum św. Maryi Magdaleny w Poznaniu, wstąpił do seminaryum duchownego w Poznaniu. Wyświęcony 17 marca 1850 r., był wikaryuszem w Koźminie przez jeden rok, potem 5 lat komendarzem w Zdunach i proboszczem załogi wojskowej w tem że mieście. Chociaż ofiarowano mu prezenty na beneficya w miaistach, wolał związania do gleby i gospodarstwa i z ilości do ludu wiejskiego zostać proboszczem wiejskim. Ztąd widzimy go od roku 1856 do 1870 proboszczem w Szkaradowie w dekanacie jutrosińskim. Ponieważ pragnął być bliżej brata swego , który w tym czasie był otrzymał beneficyum w Krotoszynie, mimo próśb i nalegań parafian szkaradowskich, którzy nie chcieli utracić dobrego pasterza, na prośbę swą otrzymuje od Władzy Duchownej beneficjum w Benicach pod Krotoszynem. Tutaj 20 lat był gorliwym kapłanem i doradźcą swych parafian także w sprawach prawniczych, gospodarczych. Wreszcie ciężka choroba wewnętrzna zniewoliła go do zrezygnowania z obowiązków proboszczowskich. Nastąpił dla mego czas cierpień, czas " wygnania", jak sam opowiadał. Szesnaście lat dźwigał ten krzyż bolesny, mieszkając w Krotoszynie blisko swe go ukochanego brata, księdza kanonika Edwarda, aż śmierć tej drogiej osoby przed kilku laty go zupełnie osierociła. S. p. ks. Juliusz był bardzo gorliwym kapłanem, tak dalece, że razu pewego ś. p. ksiądz arcybiskup Przyłuski żartobliwie jemu powiedział: "Jesteś zanadto gorliwym, mój synu". Z natury był bardzo łagodnym, wyrozumiałym wobec słabości ludzkiej; lecz, gdy było potrzeba, potrafił być energicznym. Trzeźwo na świat patrząc i znając dokładnie prawo państwowe, mógł skutecznej rady udzielać i chętnie to czynił. Korzystali z tych wiadomości jego i konfratrzy i parafianie. Odziedziczywszy w spadku po rodzicach znaczny majątek, roztropnością i oszczędnością w gospodarstwie pomnożył fortunę. Hojnie rozdawał jałmużny, liczne uczynił legaty, bogato obdarzał domowników swoich a resztę na dobre cele przeznaczył. Ofiarowanego odznaczenia z okazy 50-letniego jubileuszu kapłańskiego, wrodzonej skromności nie przyjął. Zmarły, choć Niemcem był z domu i rodzinę dzisiaj jeszcze ma niemiecką, to sympatye jego były wyłącznie po stronie 'naszej; nie mówił inaczej jak po polsku, chociaż nawet z kapłanami Niemcami (co się u młodszych teraz bodaj zdarza). Interesowały go zawsze sprawy nasze narodowe, z boleścią mówił o ucisku i niesprawiedliwości Polaków spotykającej. Wspierał także datkami regularnie nasze narodowe instytucje, zwłaszcza Pomoc Naukową. Widocznie czul, iż kapłan powinien calem sercem przylgnąć do ludu, między którym pracuje. Cześć jego pamięci! " Praca: tygodnik polityczny i literacki, illustrowany. 1906.04.08 R.10 s. 35 i 36 Nadesłała Magdalena Blumczynska Jego CV znajduje się w AAP sygn. KA II 420/1.

 

 

Multimedia:

Dziennik Poznański nr 64/1906