BŁOGOSŁAWIONY Włodzimierz Laskowski
Parafie:
Elenchusy: Dodatkowe informacje:
ARCHIDIECEZJA POZNAŃSKA Sługa Boży ks. Włodzimierz Laskowski (1886-1940)
Ks. Włodzimierz Laskowski urodził się 30 stycznia 1886 r. w Rogoźnie. Rodzicami jego byli Stanisław Laskowski - nauczyciel gimnazjalny i Klementyna z domu Głowińska. Chrzest święty przyjął w kościele parafialnym w Rogoźnie dnia 15 lutego 1886 r. Święcenia kapłańskie otrzymał 1 marca 1914 r., i z dniem 1 kwietnia tegoż roku został powołany na wikariat do Modrza. Pełnił tam swoją funkcję do 10 stycznia 1915 r. Pracując gorliwie zyskał sobie, w stosunkowo krótkim czasie, sympatię i szacunek wszystkich parafian. Następnie od stycznia 1915 r. powołany został na wikariusza do Ostrowa Wlkp. Od 15 lipca 1916 r. rozpoczął pracę na wikariacie przy kościele Św. Marcina w Poznaniu. Kard. Dalbor powołał go 1 stycznia 1917 r. na sekretarza generalnego Związku Towarzystw Dobroczynnych „Caritas". W dniu 12 grudnia 1923 r. przyjął urząd prokuratora przy Seminarium Duchownym w Poznaniu. Prócz tego zatrudniony był jeszcze w Konsystorzu. Z dniem 1 listopada 1927 r. objął stanowisko komendarza we Lwówku, a w 1930 r. został dziekanem dekanatu lwóweckiego. Prowadził wiele prac nie tylko duszpasterskich, ale i remontowo-budowlanych. Nie zapominał o własnej formacji. W dniach od 23 do 31 maja 1938 r. brał udział w Kongresie Eucharystycznym w Budapeszcie. Męczeństwo Ks. Włodzimierz Laskowski został aresztowany 15 marca 1940 r. we Lwówku i osadzony w VII Forcie w Poznaniu, gdzie w ciągu siedmiu dni mężnie znosił bicie i wszelkie szykany. W dniu 22 marca został wywieziony do Dachau i otrzymał nr obozowy 11160. Z powodu swej otyłości zwrócił na siebie uwagę SS-manów i personelu blokowego, którzy gdzie tylko mogli pastwili się zmuszając go za najmniejsze, niebaczne wykroczenie do robienia przysiadów. W dniu 2 sierpnia 1940 r. przewieziony został wraz z innymi księżmi do obozu Gusen, a 8 sierpnia tegoż roku po rannym apelu, tak jak wszyscy, ks. Laskowski wyruszył do pracy. Polegała ona na tym, że nosił kamienie z górnego kamieniołomu, zwanego Kastenhofen, dtf obozu. Schodząc z góiy, zwrócił na siebie uwagę SS-manów i kapo, którzy rekrutowali się z zawodowych przestępców. Zapytano go, czy jest księdzem. Odpowiedział twierdząco, bo nigdy nie ukrywał swojego kapłaństwa. Wtedy zaczęło się piekło. Zaprowadzono ks. Laskowskiego do szopy i tam w obecności SS-manów dwaj kapo przystąpili do dzieła. Bito ks. Laskowskiego po twarzy, kopano, a w końcu, ponieważ cierpliwie wszystko znosił, przewrócono go na ziemię i nad leżącym dalej się znęcano w okrutny sposób. Jeden z oprawców zaczął skakać mu po brzuchu, piersiach i głowie tak długo, dopóki ks. Laskowski nie stracił pr2ytomności. Wtedy zawołano trzech księży: dr Czymbora, franciszkanina, Władysława Rawskiego i Ludwika Walkowiaka, którym kazano odnieść ks. Laskowskiego do szpitala obozowego. Gdy zobaczył ten smutny pochód inny kapo, kazał przystanąć i nieludzkim rykiem domagał się, aby ks. Laskowskiego postawiono na nogi i aby szedł sam. Księża wykonali jego rozkaz, ale ks. Laskowski nieprzytomny, nie mógł sam wstać. To doprowadziło kapo do jeszcze większej wściekłości - rzucił się na ks. Laskowskiego i drewnianą pałką zaczął go na nowo okładać. Po pewnym czasie wyładowawszy swoją wściekłość pozwolił aby niesiono go dalej. W drodze, ks. Laskowski odzyskał przytomność i na zapytanie ks. Kawskiego za co go pobito, wyznał iż za to, że jest księdzem. Następnie wyspowiadał się jeszcze i podczas ostatniej absolucji, udzielonej mu przez ks. Kawskiego, gorąco się modlił, po czym znowu stracił przytomność. Gdy byli już na miejscu, koło szpitala obozowego, kapo tegoż szpitala kazał położyć ks. Laskowskiego na ziemi, wziął drewnianą pałkę i nowymi razami przypieczętował dzieło. Po czym oświadczył księżom, iż na razie nie może przyjąć pacjenta do szpitala, gdyż musi on być obecny na południowym apelu. Przyniesiono więc ks. Laskowskiego na plac apelowy. Ks. Zygmunt Ogrodowski wspomina: Dziś jeszcze nam przed oczyma ten straszny widok: ks. Laskowski nieprzytomny leży na kamieniach, okrwawiony, opuchnięty, z wykrzywioną od kopnięć twarzą i majaczy. Co chwila z jego ust wydobywają sią westchnienia: „ O Jezu, Jezu". Drażniło to jeszcze jednego z członków SS, który poszedł do leżącego nieprzytomnego ks. Laskowskiego i z miną bohatera, nowymi kopniakami ukoronował szatańskie dzieło. Po zakończeniu apelu koledzy odnieśli ks. Laskowskiego do szpitala obozowego, gdzie też po upływie niedługiego czasu, bo o godzinie 13.15 w dniu 8 sierpnia 1940 r., oddał swą umęczoną duszę Bogu. Na wieść o tym wszyscy orzekli, że umarł prawdziwy męczennik. Sława męczeństwa Po śmierci Sługi Bożego sława jego męczeństwa rozchodziła się po całym obozie w Gusen, a później także w obozie koncentracyjnym w Dachau. Wśród kapłanów współwięźniów panowała opinia, że umarł święty kapłan-męczennik. Ks. Jan Wolniak oświadczył: Byliśmy przerażeni i przekonani, że tak umiera święty kapłan. Ta opinia jest również żywa w parafii, w której Sługa Boży pracował. Bibliografía Bielerzewski L., Ksiądz nie zostaje sam, Wrocław 1993, s. 71; Domagała J., Ci, którzy przeszli przez Dachau. Duchowni w Dachau, Warszawa 1957, s. 155; Jacewicz W Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacjąhitlerowską w latach 1939-1945, Warszawa 1978, t. VI, s. 110-112; Swoboda W., Ks. Włodzimierz Laskowski, „Miesięcznik Kościelny Archidiecezji Poznańskiej" 1987, r 5, s. 150-151. KS. ROMAN GINTROWICZ Nadesłał: Piotr Jurkowiecki Jego teczka personalna: AAP sygn. KA 9314.
|
![]() | |||||||||||
Multimedia:
|