Franciszek Woschke
 
urodzony 09.02.1892, Wronki
święcenia kapłańskie 13.02.1916
zmarły 15.08.1940, o.k. Gusen
pochówek

Parafie:


Elenchusy:
P-1922, P-1925, P-1927, 1931

Dodatkowe informacje:

 

ks. Franciszek Woschke - administrator parafii Zakrzewo; urodzony 9.02.1892 roku we Wronkach, otrzymał święcenia kapłańskie dnia 13.02.1918 r. Aresztowany w Rawiczu 15.02.1940 roku, po pobycie w obozie przejściowym na Goruszkach, od 24.05.1940 roku staje się więźniem obozu w Dachau – numer obozowy 11382, zaś z dniem 2.08.1940 r. obozu koncentracyjnego w Gusen, gdzie umiera 15.08.1940 roku.

 

Oto jak wspomina go współwięzień, ks. Marian Nowicki /2/:

 

Ks. Woschke’go aresztowano w Rawiczu 15.02.1940 r. i przewieziono do Goruszek, miejsca internowania duchowieństwa z powiatów rawickiego i leszczyńskiego. Odznaczał się tutaj zdecydowaną postawą duchową i szczerą pobożnością. To dało mu moc na trudy i cierpienia w przyszłości. Przywieziony do Dachau, oprócz innych wspólnych nam przykrości, doznał silnego obrzęku na całej twarzy, wskutek przymusowego przebywania stale bez czapki na słońcu i powietrzu, także był nie do poznania, a oczy mu zupełnie zaszły puchliną. Musiał też dźwigać razem z innymi ciężkie kotły. Przywieziony z transportem duchownych 2 sierpnia 1940 r. do Gusen, na samym wstępie miał z innymi księżmi dokuczliwe rozprawy moralne z pewnym starym zboczeńcem, członkiem SS, który między innymi, zapytał go o grzechy contra castitatem, zmuszając w sposób iście szatański do przyznania się do winy. Św.p. ks. Woschke, jak zawsze śmiało i szczerze powiedział wówczas, że jest niewinny jako dziecko /unschuldig wie ein Kind/, co doprowadziło SS-mana, blokowego i cała świtę do takiej wściekłości, że długo kopali, bili go po twarzy, znęcali się nad nim, aż ten wreszcie z sił wyczerpany upadł na podłogę. Niedługo miał ks. Woschke już cierpieć, dość wcześnie zachorował na puchlinę wodną, flegmonę i biegunkę. Zaczął gwałtownie chudnąć. Mimo ostatecznego wyczerpania musiał oczywiście Chodzić do roboty w kamieniołomach. Nic też dziwnego, że gdy pewnego razu pod koniec sierpnia 1940 roku poszedł do odwodnienia łąk /komando również bardzo ciężkie, /tam na skutek porażenia słonecznego po kilku chwilach skonał.

 

Ks. Władysław Swoboda /3/

wspominając ks. Woschke dodaje, iż

 

Palące słońce szczególnie ujemnie działało na jego organizm, chorował bowiem na nadmierne ciśnienie krwi. Wielką ulgę przynosiło mu chłodzenie głowy zimną wodą, co było zasadniczo uniemożliwione wobec zakazu używania umywalni w ciągu dnia /z wyjątkiem pory obiadowej /

Osłanianie głowy chusteczką pociągało za sobą kary, jak bicie, kopanie, stanie przed blokiem na baczność lub żabka /skakanie w przysiadzie na palcach z wyciągniętymi do przodu rękami/.

 

Ks. Szczepan Całujek /4/ wspomina, iż ksiądz Woschke był też ofiarą szczególnie bestialskiego pobicia więźniów w dniu 13 sierpnia 1940 roku, pisze on:

 

 Całe plecy miał sine, aż czarne. Odbite od kości. Choć strasznie cierpiał, musiał nadal chodzić do pracy…. Był jednym z pierwszych księży, którzy zmarli w Gusen po owym strasznym dniu 13 sierpnia 1940 roku.

 

 Nadesłał:  Paweł Gościński

Zdjęcia nadesłała Aleksandra Hanusik

 

 

Multimedia:

ks Woschke siedzi z lewej strony obok swej matki - Drawsko 1937 rok
ks.Woschke w otoczeniu rodziny - Zakrzewo 1939 rok