Henryk Wydra
 
urodzony 15.07.1917, Detroit (USA)
święcenia kapłańskie 19.06.1943, Warszawa
zmarły 03.01.1996, Wągrowiec
pochówek Trląg - przy kościele

Parafie:


Seminarium:
1937

Elenchusy:
1938, G-1945, G-1974

Dodatkowe informacje:
1947 r. Ks. Henryk Wydra – proboszcz z Trląga zarządzał dodatkowo parafią Strzelce pra-wie 6 lat (od grudnia 1947r.). Ksiądz Henryk Wydra należy bez wątpienia do postaci legendarnych archidiecezji gnieźnień-skiej. Był człowiekiem wyjątkowo barwnym pośród kleru archidiecezji poznańskiej i gnieź-nieńskiej i to na przestrzeni co najmniej całego XX w. Poprzez rodziców był związany z ziemią grodzieńską (Sopoćkinie k. Świacka). Rodzice Henryka wyemigrowali do USA. Osiedli w De-troit. Tam też urodził się 15 lipca 1917 r. Henryk. Po odzyskaniu niepodległości cała rodzina wróciła do Polski i zamieszkali w Królikowie (pow. Szubin, par. Słupy). Szkołę średnią ukoń-czył w Wągrowcu. Po maturze w 1936 r. zgłosił się do seminarium w Gnieźnie. Studia prze-rwała inwazja niemiecka na Polskę. Na skutek działań wojennych znalazł się w Warszawie. W miejscowym seminarium duchownym kontynuował naukę i 19 czerwca 1943 r. przyjął świę-cenia kapłańskie. Od 6 lipca tr. został mianowany wikariuszem w Złakowie (archidiec. war-szawska). W marcu 1945 r. powrócił do macierzystej diecezji i początkowo pracował w par. św. Wawrzyńca w Gnieźnie, a następnie w Mogilnie. 15.02.1947 r. został mianowany proboszczem w Trlągu. Z powodu wielkich braków kadro-wych spowodowanych działaniami wojennymi, ks. Wydra pełnił równocześnie posługę ka-płańską w Kołodziejewie, a następnie od 1.12.1947 r. do 1.07.1954 r. w Strzelcach. Pomimo innych propozycji ze strony władzy duchownej ks. Wydra pozostał w Trlągu do końca ( 45 i ½ roku). W 1991 r. został mianowany kanonikiem honorowym przy bazylice kolegiackiej pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła w Kruszwicy. Z dniem 25 sierpnia 1992 r. przeszedł na emery-turę i osiadł w Wągrowcu. Tutaj też umarł 3.01.1996 r. Pochowany został przy kościele w Trlągu. Ks. Wydra był niezmiernie lubiany przez księży jak i ludzi. Posiadał wyjątkowe poczucie hu-moru, które wynikało z jego osobowości. Odznaczał się rzadko spotykaną prostotą i bezpo-średniością. Z każdym, bez względu na wiek, wykształcenie czy rys osobowościowy potrafił nawiązać kontakt. Kapłan ten był bohaterem wprost tysięcy anegdot. Znał na pamięć wszyst-kich kapłanów archidiecezji oraz miejscowości, gdzie aktualnie pracowali. Znany był z tego, że jeździł na wszystkie spotkanie księży: konferencje, rekolekcje, święcenia, pogrzeby zmar-łych konfratrów, itp. (podczas nieobecności proboszcza sprawy biurowe, chrzty, śluby, po-grzeby załatwiała jego gospodyni). Zawsze jednak ze sobą zabierał aktualny rocznik (spis duchowieństwa) i bez względu na okoliczności zdobywał od konfratrów aktualne dane o za-istniałych zmianach personalnych. Sprawnie posługiwał się językiem łacińskim. Czymś wyjątkowym były pogrzeby w jego parafii. Miejscowi, którzy znali ks. Wydrę byli „oswojeni” i przygotowani na rozmaite niespodzianki, ale wszyscy przyjezdni, dla których ks. Wydra był zjawiskiem nowym nie potrafili utrzymać powagi i powstrzymać się od śmiechu (np. fragment kazania w wielkim skrócie): „Umarł Kaczmarek. Nie wierzyłem, bo we wsi mó-wiło się o Wiśniewskim, że niedomaga, ale ten jakoś z tego wyszedł. Kaczmarek ... Rok temu dokupił 10 hektarów. Ciekawe, kto teraz to poprowadzi... Syn jakoś do tego nie ma ręki. Oj coś ty Janie [Kaczmarku] narobił...” * Kiedy wprowadzono nowe obrzędy pogrzebowe ks. Wydra był już nieco starszym kapła-nem. Uczył się ich starannie, ale powoli i to przy okazji kolejnych pogrzebów. Czytał z „Ob-rzędów” całe pasusy: „A tu na czerwono co oni napisali panie kościelny? – Kapłan bierze try-bularz i okadza trumnę zmarłego. Mamy panie kościelny ogień? Nie mamy. No to idziemy da-lej...” * Kiedyś przyjechał do Mogilna, by porobić zakupy. Idzie ulicą i spotyka kobietę. I co tam u was się dzieje ? Zanim kobieta „przyszła do siebie” słyszy – niech pani podrapie mnie po ple-cach, bo strasznie swędzi. O dobrze, ale trochę wyżej i w prawo. Bardzo dobrze. Pozdrowić wszystkich w domu! * Ks. Wydra miał kazanie na Boże Narodzenie (Pasterka). W l. osiemdziesiątych XX w. wpro-wadzono transmisję mszy św. przez radio. Mówi i mówi. W pewnym momencie przerwał tok: ”Ciekawe jak daleko są już w Krakowie ?” (transmisja była z Wawelu). Wyjął spod pulpitu maleńki odbiornik, przyłożył do ucha a po chwili oznajmił: „Tam już mają: „Wierzę w Boga...” my też będziemy kończyć ... Takich wydarzeń było mnóstwo. Opracował: ks. Maciej Kuczyński